2008-07-31

31 lipca 2008

Idziemy na pobliski plac zabaw. Pierwszą mamę, jaką poznajemy jest Cindia z... Buenos Aires. Rozmawiamy najpierw trochę po hiszpańsku, ale szybko przechodzimy na angielski. Musiałam się uszczypnąc, żeby przypomniec sobie, gdzie jestem, ale miłe wspomnienia z BsAs wracają. Cindia od razu daje mi swój numer telefonu oraz namiary na jakąś nianię z Polski. Już wiem, gdzie i jakie są argentyńskie restauracje w Hadze. Za kilka dni spotkamy się ponownie na tym samym placu zabaw.

Po południu wsiadamy w autobus linii 23 i za 12 min jesteśmy na deptaku nad morzem. Jest gorąco, woda ciepła, piasek parzy w nogi... Czy to oby ta Haga zimna i deszczowa?! ;)

2008-07-30

30 lipca 2008

Kinga, Maja i Staś żegnają się z dziadkami i Panią Hanią na lotnisku w Warszawie i odlatują do Hagi. Tym samym proces przeprowadzkowy całej rodziny dobiega końca i zaczyna się nasza holenderska przygoda :)

PS
Z samolotu w Amsterdamie wychodzimy jako ostatni pasażerowie i Stasia pan kapitan zaprasza do kabiny pilotów. W dzisiejszych czasach przeżycie rzadkie... Nie trzeba opisywac radości młodego człowieka.

W naszym ogrodzie panuje spokój. Na pierwszym planie krzywa jabłonka - jak się już zdążyło okazać - ulubione miejsce Stasia.

Maja czyta o krecie, któremu ktoś narobił na głowę