2008-11-20

"It seems to be a virous".

Nasz, do tej pory na szczęście ograniczony, kontakt z lekarzami w Holandii pokazuje mimo wszystko, że podejście do pacjęta i jego choroby jest "zdrowe". Tzn. wszystkie symptomy przy pierwszej wizycie, czy to z niedyspozcją żołądkową czy gorączką czy kaszlem czy też zapaleniem spojówek, są kwitowane w sposób następujący: to musi być jakiś wirus... A ponieważ na wirusy leków nie ma i oragnizm powinien sobie sam poradzić z wirusem, to już dziękuję Paśtwu/Pani i życzę dużo zdrowia. Oczywiście, jeśli stan się pogorszy, proszę zgłosić się do lekarza. I tu następuje koniec wizyty.
A tak wyglądał Stash, którego dopadł biliżej nieokreślony wirus, który polegał na jednodniowej gorączce i który podciął naszemu "aniołkowi" skrzydełka w czasie dobranocki!

Brak komentarzy:

Maja czyta o krecie, któremu ktoś narobił na głowę