2009-03-31

Maja i kozy



Maja i kozy, a właściwie Maja i zwierzęta to długa i zawiła historia, jak pokazała wyprawa z dziadkami na, już skąd inąd wymienianą w tym blogu, farmę. Morał z niej taki płynie, że najfajniejsze zwierzęta to te, które są narysowane np. w książeczce, czyli na przykład takie, które nie podskakują, jak młode kozy lub nie wchodzą pod nogi, jak koguty i kury. W sumie świnie „prosto z błota” wzbudziły w Mai największe zaufanie nie próbują się zbliżyc i nie wykazując w ogóle zainteresowania jej osobą.
I czym tłumaczyc taką postawę?!

2009-03-30

Dziadkowie w Hadze

Czytanie bajek, spacery, puszczanie baniek mydlanych i nieskończona ilości pomysłów na zabawy, to tylko namiastka świata dziadków i wnuków.


2009-03-26

Szkolne przedstawienie



Pod koniec każdego trymestru w szkole Stasia dzieci przygotowują przedstawienie, na które zapraszani są rodzice. Na zdjęciu Staś w sali gimnastycznej zaraz po przedstawieniu na podstawie bajki „The Elves and the Shoemaker”.

2009-03-23

Farmer Staś



Zabawa na farmie w Zoeterwoude w czasie przyjęcia urodzinowgo pary bliźniaków Maddox’a i Novy. Staś siedzi pomiędzy nimi.

2009-03-21

Sobotnie popołudnie na placu zabaw




Zdjęcia reszty dzieciaków z klasy Stasia z imprezy "Yellow Class’ Easter Party" poniżej
yellow class' party

2009-03-17

Wiosna tuż, tuż

2009-03-15

Wszebor w Hadze

2009-03-09

Luxembourg

Nie zdążyliśmy nawet siąść do pisania, kiedy Rafał opublikował na swoim blogu relację ze wspólnego weekendu w Luxemburgu. Nie będziemy więc się powtarzać, tylko odysłamy spragnionych lekutry na stronę: http://tataimaks.blogspot.com/2009_03_01_archive.html

2009-03-03

Wiosna


Przyszła do nas wiosna. Przebiśniegi i krokusy kwitną wszędzie, a na więkoszości drzew pojawiły się pączki. W naszym małym „ogródku” przed domem strzeliły do góry żonkile i lada dzień bedzie tam żółto.

2009-03-02

Marysia de Lux





W weekend odwiedziła nas Marysia. Pogoda dopisała. Udał się nam spacer nad morzem – nie wiało i nie padało ;), zwiedziliśmy dawne rybackie domki w Scheveningen, wieczorem pojechaliśmy na indonezyjczyka do Delftu – bez młodego pokolenia ;), a w niedzielne przedpołudnie spacerowaliśmy po Hadze i na koniec jedliśmy śledzie z budki koło parlamentu - Jacek w iście holenderski sposób.

Maja czyta o krecie, któremu ktoś narobił na głowę