2008-08-31

Een straatfeest

Dzisiaj na naszej ulicy odbyło się przyjęcie uliczne zorganizowane przez mieszkańców dla mieszkańców. Długi stół stanął na środku ulicy. Było dobre jedzenie z różnych stron świata, wino, piwo i desery. Wszystko to przygotowane przez sąsiadów. Dzieci biegały luzem. Można powiedzieć, że poznaliśmy wszystkich mieszkańców Jacob Mosselstraat, gdyż obecnych było około 60 osób. Okazało się również, że nasza ulica jest dość międzynarodowa - opócz Holendrów, mieszkają koło nas Amerykanie, Nigeryjczycy, Hindusi. W większości pracownicy Shell'a. Dowiedzieliśmy się również, że przed nami mieszkali w naszym domu Szwedzi, którzy teraz dla odmiany są w Polsce.

Nasi sąsiedzi zamówili również pogodę - niestety z nieznanego nam źródła. O godzinie 16-stej nasz termometr wskazywał 38 stopni C. Niebo nad Haga przez cały dzień było bezchmurne. Jutro podobno ma być równie gorąco... :)







2008-08-29

Bańki mydlane

Ale nie te małe, tradycyjne, z buteleczki, tylko duże, wielkie, przeogromne. Jedna była taka duża, że Maja próbowała do niej wejść... Gdzie by poleciała?!

2008-08-28

Plac zabaw

Chodzę, chodzę i to nawet bardzo szybko.


A Stash, który sztukę chodzenia opanował już jakiś czas temu, poświeca się wspinaczce. Oto "pająka" do wspinania na placu zabaw koło domu . Po usilnych namowach rodziców Stash wspiął się na sam szczyt.

2008-08-26

Madurodam - Holandia w miniaturze

Stash z Karolą pojechali zobaczyć Madurodam, czyli miniaturową Holandię. Oto i oni przy tradycyjnym wiatraku:


Tu pole tulipanów, więcej wiatraków i kanały...




Były też tory i pociągi, lotnisko Schiphol w Amsterdamie oraz statki i barki.


Oraz tradycyjne chodaki. Stash starał się też robic zdjęcia Karoli, ale jeszcze musi poćwiczyć... ;)


2008-08-25

Chrupki kukurydziane

Nowa dostawa prosto z kraju. Jeszcze nie dotarliśmy do sklepu polskiego. Podobno tak owy w Hadze istnieje, ale czy można kupić tam chrupki?!. Większej radości nie można dzieciom sprawić. Torba z chrupkami została przechwycona i dno szybko sie w niej ukazało.

2008-08-24

Kasia i Bartek

Pierwsi goście, nie licząc Karoli, pojawili się u nas w piątek. Bartek i Kasia przyjechali z Bruskeli. W planach były muzea, a skończyło się na zabawach na plaży i długich spacerach, odkrywaniu haskiego portu, pysznym indonezyjskim jedzeniu, wieczornym spacerze po Hadze i rozmowach przy winie. Ukulturalnianie zostało przełożone na sezon jesienno-zimowy.


2008-08-20

Był sobie raz rycerz


który przemienił się w białogłowę.... Stas'ia osłona druga.

2008-08-19

Pogoda zmienną jest...

Raz pada, a zaraz potem świeci słońce. Nowa peleryna - prezent od cioci Iwony dla Mai pod kątem wyjazdu do Holandii - już się przydała. Można dzięki niej biegać non-stop po ogródku :)


Karola z Mają i Stasiem...

2008-08-18

Pierwszy warkocz-yk

2008-08-17

A picture speaks a thousand words

Długi weekend, który nam też przypadł w udziale, spędzamy na plaży, w Amsterdamie i w domku. Zdjęcia mówią same za siebie - to piątek 15 sierpnia.




2008-08-15

Plac zabaw

Chodzę, chodzę, a nawet biegam!!! Z piłką pod pachą jest jeszcze lepiej.

A Stash, który sztukę chodzenia opanował już jakiś czas temu, poświeca się wspinaczce. Oto "pająk" na placu zabaw koło naszego domu. Po usilnych namowach rodziców, Stash wspiął się na szczyt.

2008-08-14

Ja chodzę!!! / Am walking on my own!!!

... i to bez trzymanki!!! Wstałam rano w czwartek 14 sierpnia i okazało się, żę mogę sama, na dwóch nogach i bez trzymanki poruszać się po tym świecie. Dzisiaj próbowałam w domu i w ogrodzie i nawet na placu zabaw. O tym ostatnim Rodzice nic nie wiedzieli, bo byłam tam z Karolą i Staśkiem.


A wieczorem chodziłam już tak szybko, że Mama nie mogła mnie "złapać" w kadr ;)


Ciekawe, gdzie zajdę jutro?! Zajdę lub może zajadę. Mama ma już swoją " Bordo Błyskawicę", może nawet "Bordo - Metallic", na której to dzisiaj jeździliśmy po Hadze. Ja teraz siedzę z przodu na kierownicy, Mama tradycyjnie w środku i pedałuje, a Stash z tyłu.


P.S.
Pies nie jest w komplecie!

I jeszcze słowo o Hadze. Haga do tej pory nie uzyskała praw miejskich. Jest to największa wieś w Europie. A tak wygląda ścisłe centrum...


2008-08-13

Sea Life - Akwarium w Scheveningen (Haga)

Od poniedziałku jest z nami Karola, Kingi kuzynka z Krakowa. Dzisiaj byliśmy wszyscy w akwarium . W końcu mamy zdjęcia z nad morza w tonacji wietrzno-deszczowej, ale są. Teraz możemy przekonywać, że czasami bywa tu ciepło i słonecznie.






Po południu już świeciło słońce, ale nadal padał deszcze i to ulewny.

2008-08-10

To już sześć lat!!! / Our wedding anniversary!!!




A tak było dzisiaj / Six years later:






2008-08-09

Wymarzony weekend

Wymarzony przede wszystkim dla zapracowanego Jacka, ale i dla pozostalych Sałdanków, które tęsknią za pracującą "głową rodziny" i jedynym obecnie "chlebodawcą". Chociaż jeszcze wisi nad nami wizja różńorodnych zakupów i urządzania domu, to tym razem wybieramy sobotę na plaży.
W drodze powrotnej odkrywamy, że sklep rowerowy na Theresiastaat jest jeszcze otwarty i zamawiamy rower dla Kini - Bordo Błyskawicę! Zamawiamy, a nie kupujemy, gdyż Pan ze sklepu rowerowego potrzebuje kilku dni na wyszykowanie dwukołowca ... A wydał się nam raczej gotowy do drogi!
Zdjęć z wyprawy niestety nie mamy, bo aparat fotograficzny został w domu :( Nie wątpcie jednak: plaża tu jest na 100% i nie jest wytwórem naszej wyobraźni ;)

2008-08-07

7 sierpnia 2008



RYCERZ STASH

Mówi się, że w czasie deszczu dzieci się nudzą. Prawda. Albo - wręcz przeciwnie... Obudziły nas dzisiaj błyskawice i grzmoty oraz ulewny deszcz. Było jednak bardzo ciepło. Lało prawie , jak widać na zdjęciu, cały dzień. Letni, tropikalny deszcz, jak w Buenos?!

2008-08-06

6 sierpnia 2008

Rano czekamy na transport mebli z IKEI. Przed nami godziny majsterkowania, jak się okazuje wieczorem, kiedy składamy pierwsze szafy, ale miło patrzeć, jak domek się zmienia.
Na plaży lądujemy po południu. Miło jest mieć taką piaskownicę niedaleko domu. Goni nas przypływ, który przez chwilę nieuwagi zalewa nam matę i zabawki.
Staś starym zwyczajem podczepia się pod inna rodzinę i kopie z chłopakami ogromny falochron. Maja próbuje stać na głowie w dużym dole.

Dzieci w jeszcze pustym salonie.



2008-08-03

2 & 3 sierpnia 2008 - nasz pierwszy wspólny weekend w Hadze

Sobotę spędzamy w IKEI - można powiedzieć, że całą. Nie jest to specjalnie zgodne z naszą ideologią, ale cóż zrobić. Miło się będzie rozstać z walizką i pudłami. Może tym razem rozpakujemy się do końca.... Dla mało wtajemniczonych - to w czasie ostatniej przeprowadzki, firma, która nas przewoziła musiała pudła z poprzedniej przeprowadzi przepakować w swoje kartony i zabrać do Hagi.

Wracając do soboty, to wybieramy szafy, łóżka (goście się już wpisują do kalendarza ;) ), półki na książki, pudełka i kosze na zabawki, itp. Staś i Maja dzielnie, i ku naszemu zdziwieniu, są tą wycieczką "zachwyceni"?! i dzielnie znoszą nasze dyskusje "co-gdzie".

W niedzielę chcemy plażować, ale złośliwie pada i wieje. Spędzamy leniwy poranek w domu. Docieramy na plażę po południu w kurtkach przeciwdeszczowych. Wieje bardzo, ale nie ma, jak spacer po plaży.

2008-08-01

1 sierpnia 2008

Wieczór upływa nam na mierzeniu długości i szerokości naszych pokoji i wertowaniu katologu IKEI. Jutro w IKEI w Delft promocja: transport za darmo lub za pół ceny w zależności od wysokości rachunku... Mobilizacja nawet zdrowa i w sumie skuteczna. Coś się zacznie w domu dziać.

A tymczasem Stash z Maja upajają się ogrodem. Maja podejmuje samodzielne próby przemieszczania się na dwóch nogach. Mała asekurantka ;)




Maja czyta o krecie, któremu ktoś narobił na głowę