2008-09-14

Odkrycie

Człowiek jednak uczy się całe życie. To, że mieszkamy od kilku tygodni nad Morzem Północnym, było dla nas jasne, ale że zaledwie kilkanaście kilometrów od domu mamy orgromne jezioro, gdzie można pływać na windsurfing'u, odkryliśmy kilka godzin temu. Można też, jeśliby ktoś sobie życzył, wypożyczyć inne sprzęty wodne: kajaki, żaglówki, katamarany, itp. Jest też plaża i można pływać w słodkiej wodzie.

Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie fakt, że od naszej deski i żagli dzieli nas jakieś 1200 km. Nie wiemy, jak to się stało, ale pod długich deliberacjach sprzęt pozostał w Polsce: czy to brak wiary, że szybko będziemy mieli samochód czy też wątpliwości, gdzie będziemy trzymać sprzęt spowodowały, że wszystko zostało. A poza tym, kto by pomyślał, że nad morzem da się pływać na naszej desce (czytaj: deska jest na jeziora). A tutaj nie dość, że jest jezioro, jest płycizna, piaszczyste zejście, trawa do taklowania żagli, to nad samym jeziorem stoi jeszcze taki wielki hangar, gdzie można przechowywać sprzęt przez cały rok. Niestety nie ma wypożyczalni sprzętu. Mądry Polak po szkodzie. Teraz zastanawiamy się, jakby tu szybko skoczyć do Polski po deskę...

Brak komentarzy:

Maja czyta o krecie, któremu ktoś narobił na głowę